środa, 5 marca 2014

Czwarte spotkanie indywidulane

Było co prawda tydzień temu, ale jakoś tak nie mogłam siąść i go opisać.

To było pierwsze spotkanie z którego poczułam, ze coś wyniosłam. Po standardowym wypełnianiu testów (tym razem postaw rodzicielskich, czyli całe arkusze pobożnych życzeń ) omawialiśmy (w końcu) naszą motywację.
W sumie było lepiej niż mi się zdawało. Panie przyjęły do wiadomości to, co mówiłam i już. Żadnej dyskusji. Dyskusja za to był przy punkcie "czym różni się dziecko adoptowane od biologicznego.
Odruchowo powiedzieliśmy ,że niczym, bo przecież będziemy kochać je tak samo. Ba! Już je kochamy, mimo że go nie znamy jeszcze.

Ale przecież to nie są takie same dzieci. Mają swój bagaż, doświadczenie, emocje. Panie powiedziały nam coś niesłychanie ważnego - nasze dziecko na początku może się zachowywać zupełnie inaczej niż sobie to wyobrażamy, niż tego oczekujemy. Choćby dlatego, że one nigdy nie zostało nauczone ufać dorosłym, nikt go nie kochał, ono zwyczajnie nie wie co to znaczy. A to, ze ono tak reaguje to nie znaczy, że my robimy coś nie tak. To dla mnie bardzo ważne - usłyszeć coś takiego od pań prowadzących. Takie pozwolenie nam na błędy i zwątpienie zrzuca z ramion ogromny ciężar. Nikt nie jest przecież idealny...

Następne spotkanie już za tydzień.

Jak to dobrze, że mam wyjątkowo gorący okres w pracy. Tygodnie mi mijają jeden za drugim jak mgnienie oka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz