poniedziałek, 17 lutego 2014

Trzecie spotkanie indywidualne

Spotkanie mieliśmy co prawda kilka dni temu, ale jakoś tak nie miałam czasu siąść i go opisać :)

Nic spektakularnego się nie wydarzyło. Rozwiązywaliśmy przez półtorej godziny test psychologiczny, 250 pytań analizujących naszą osobowość. W sumie to mi samej ciężko określić swoją osobowość. Ciekawe, co mi wyjdzie z tego testu :) No bo np. jak w teście  z jednokrotnym wyborem zawrzeć to, że targają mną silne emocje, potrafię skakać z radości i wyć z rozpaczy, ale jednocześnie jestem bardzo zrównoważona emocjonalnie? Każdy, kto mnie zna to o tym wie :D A jakoś tak czarno na białym to się trochę jakby wyklucza. No cóż, pożyjemy, zobaczymy. 

Po teście anie nas pytały o sposób spędzania wolnego czasu oraz urlopów. Tak się rozgadaliśmy, że wyszło nam, że wszystkie urlopy spędzamy z rodziną :D Faktycznie rodzinni z nas ludzie, ale bez przesady :D


wtorek, 11 lutego 2014

Wielka księga demonów: FAS

Każdy rodzic adopcyjny musi się z nimi zmierzyć - z demonami obciążeń, z którymi dzieci przychodzą na świat. Bądźmy szczerzy - matki biologiczne naszych dzieci rzadko prowadzą się jak zakonnice ;)

Myślę, że warto sobie oswoić najgorsze demony, wroga trzeba znać :) Na pierwszy ogień rzuciłam sobie największą zmorę - FAS czyli Płodowy Zespół Alkoholowy.

(FAS, ang. Fetal Alcohol Syndrome) – zespół chorobowy, który jest skutkiem działania alkoholu na płód w okresie prenatalnym. Alkoholowy zespół płodowy jest chorobą nieuleczalną, której można uniknąć zachowując abstynencję w czasie trwania ciąży. Do dziś nie określono dawki alkoholu, która byłaby bezpieczna dla płodu. Każda ilość niesie ryzyko wystąpienia zaburzeń w rozwoju dziecka. Podobno Co trzecia kobieta (33%) w wieku prokreacyjnym (18-40 lat) pije  alkohol w czasie ciąży. W naszym ośrodku adopcyjnym powiedziano nam, że matki biologiczne dzieci adopcyjnych piją w ciąży niemal wszystkie. Niektóre dzieci rodzą się pod wpływem alkoholu. Według szacunków, z alkoholowym zespołem płodowym na świat przychodzi 1 na 900 narodzonych dzieci. To więcej, niż rodzi się z zespołem Downa.

Diagnoza FAS oparta jest na następujących kryteriach:

- charakterystyczne rysy twarzy;
- mała waga urodzeniowa;
- dysfunkcja OUN;
- wywiad dotyczący narażenia na działanie alkoholu w życiu płodowym.
Dzieci, u których nie stwierdza się wszystkich fizjologicznych objawów, mogą być zdiagnozowane jako mające Fetal Alcohol Effects (FAE).



FAS jest wiodącą przyczyną chorób umysłowych.
Większość osób z FAS ma przeciętny poziom inteligencji.
FAS jest przyczyną poważnych problemów społecznych i zaburzeń zachowania.
Alkohol uszkadza płód bardziej, niż jakikolwiek inny narkotyk.

Nie będę się rozpisywać na ten temat, ponieważ ktoś to zrobił za mnie. Znajoma podrzuciła mi link do TEGO opracowania. Chyba nic nie trzeba dodawać.

Więcej na temat FAS



sobota, 8 lutego 2014

Moja biblioteczka: "Wieża z klocków" Katarzyna Kotowska

"Wieża z klocków" to tytuł , który zawsze jako pierwszy pojawia się na hasło "książki o adopcji".

Katarzyna Kotowska w tej krótkiej książeczce opisała całą drogę, jaką przeszła - od bólu niepłodności po adopcję dwuletniego Piotrusia i wspólne z nim życie. 

Opis życia z adoptowanym dwulatkiem, problemów, z którymi biologiczne matki nigdy się nie zetkną, chwyta za serce. Bo jak rozmawiać  z innymi mamami w przedszkolu o chorobie sierocej, o chorobach z  niekochania? O tym, że dziecko nie chce wsiąść do samochodu, bo samochodem przyjechało do domu dziecka. Że dziecko po nocy spędzonej u babci, przez miesiąc budzi się z płaczem, bo tej nocy nie było z nim mamy? Nie da się. To rozumieją tylko mamy adopcyjne I być może zrozumieją to też wszyscy ci, którzy przeczytają "Wieżę".

W tej cudownej książeczce jest jednak jeden zgrzyt, który mnie drażnił, jak paproszek w oku. Czytając tą książeczkę miałam wrażenie, że pani Kotowska nigdy się nie pogodziła ze swoją niepłodnością. Nie mogłam się odgonić od myśli, że Piotruś był tylko nagrodą pocieszenia. Dzieckiem awaryjnym zamiast tego, którego ona nigdy nie urodzi. Nie podobały mi się sugestie, że prawdziwą kobietą można się stać tylko przez ciąże i poród. Nie kupuję tego. 

Niepłodność to ogromna trauma, kto tego nie doświadczył, nigdy się nie dowie jak duża. I bardzo ciężko się z tej traumy wyplątać. Mam jakieś takie wewnętrzne przekonanie, że zanim człowiek się podejmie walczyć z demonami porzuconego, niekochanego dziecka z DD, powinien najpierw pokonać własne. Ja moje demony zabiłam zanim poszłam w ośrodka. A demony autorki niestety widać z każdej kartki książki. 

Mimo wszystko - 'Wieża z klocków" to lektura warta polecenia.

czwartek, 6 lutego 2014

Niespodziewana niespodzianka

Dziś wczesnym popołudniem zadzwonił do mnie mąż z piorunującą wiadomością - dostaliśmy list  zaproszeniem na kurs!!!!!


Zaczynamy już 25 marca. Nic nie wskazywało na to, że załapiemy się na tą wiosenna turę, mieliśmy zaczynać na jesieni. Tym samym moja "ciąża" przyspiesza o pół roku <3

W liście od razu podano nam terminy zajęć, możemy już zaklepać w pracy urlop. Sesji mamy sześc: 25.03, 8.04, 15.04, 6.05, 20.50 i 3.06. Przed wakacjami będzie już po wszystkim.

Aż się popłakałam z radości :)

Kłopoty z motywacją


Dziś wpis drażniąco-jęczący.

Za tydzień mamy kolejne spotkanie w Ośrodku. Pani psycholog uprzedziła nas, że będziemy rozmawiać o motywacji do adopcji. Mam z tym straszny kłopot.

No bo wszędzie piszą, że adopcja dziecka ma być "dla dobra dziecka". W ogóle tego nie czuję. Dla mnie "dobro dziecka" w tym wypadku oznacza, że ja występuję w roli bohatera, heroiny ratującej uciemiężone dzieciątko i oddalającej się w blasku glorii i chwały. Totalna abstrakcja.

Dla mnie to zupełnie naturalne, że skoro nie mogę urodzić dziecka, a w DD czeka dziecko, które nie ma rodziców to nasze drogi się spotkamy. I będziemy się kochać nawzajem. Dlaczego nikt nie pyta matek biologicznych, nawet tych planujących dzieci, dlaczego chcą mieć dzieci?

Może nikt się nad tym nie zastanawia? A jaką one mają motywację? Ja tylko chcę poczuć to, co ludzie czują od milionów lat. Miłość do małego bezbronnego człowieczka, wielką za niego odpowiedzialność. Chce pokazać mu świat, chcę go poprowadzić do dorosłości i dać mu siebie. Potrzebuję go tak samo jak on mnie. Czułam tak samo starając się o biologiczne dziecko, czuję to też teraz.

Niestety, nie motywuje mnie "dobro dziecka". Chcę dobra nas obojga. Mam nadzieję, że pani psycholog uzna to za wystarczające...